Reklama

5 pażdziernik święto żołnierzy górników

 

We wtorek 6 października dzień po dniu Żołnierz-Górników w koście p.w. św. Trójcy w Wyszogrodzie odbyła się Msza św. w ich intencji

Po mszy Burmistrz Wyszogrodu Jan Boszko zaprosił kombatantów do Muzeum Wisły na zwiedzanie i poczęstunek.

Żołnierze, którzy w PRL przymusowo byli kierowani do pracy m.in. w kopalniach i kamieniołomach, Osoby, które przymusowo były wcielane przez władze Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej - w ramach zastępczej służby wojskowej - do pracy w kopalniach, kamieniołomach, zakładach pozyskiwania rud uranu i batalionach budowlanych. PRL chciała zapomnieć o nich. Dziś należy przywrócić pamięć o ich trudzie.

 

 

Z artykułu Polski-Zbrojnej.pl

– Po 1945 r. Armia Czerwona wywiozła ze Śląska do pracy w kopalniach ZSRR blisko 20 tys. górników, a lukę w sile roboczej uzupełniono pracą więźniów kryminalnych i niemieckich jeńców wojennych – tłumaczy Marek Kowalski, historyk specjalizujący się w dziejach XX wieku. W 1949 r. po powstaniu NRD jeńcy zostali zwolnieni i zaczęło brakować rąk do pracy.

Wtedy wiceminister obrony gen. bryg. Edward Ochab utworzył cztery pierwsze wojskowe bataliony przeznaczone do przymusowej pracy w kopalniach. Trafiło do nich 4621 osób. 15 października 1949 r. pierwsi z nich zaczęli pracę w kopalni w Brzeszczach koło Oświęcimia. Potem powstawały kolejne jednostki, przemianowane wkrótce na wojskowe bataliony górnicze.

Praca w nich była formą wojskowej służby zastępczej, która trwała od 2 do 3 lat. Kierowano do niej, zgodnie z rozkazem marszałka Konstantego Rokossowskiego, poborowych uznanych za przeciwników politycznych PRL-u, dawnych żołnierzy podziemia, synów przedwojennej inteligencji i ziemian. Większość z nich pracowała w kopalniach węgla kamiennego, część w kamieniołomach i kopalni uranu na terenie Dolnego i Górnego Śląska.

Praca odbywała się przez siedem dni w tygodniu na trzy zmiany. Szychta trwała po kilkanaście godzin, czasem nawet całą dobę. – Po pracy na młodych żołnierzy czekało jeszcze kilka godzin szkolenia politycznego i ćwiczeń taktycznych, na wszelki wypadek bez broni – wylicza historyk.

– Pracowaliśmy bez żadnego przeszkolenia górniczego, często w temperaturze dochodzącej do 50 stopni, w pyle i ciemności – opowiada Kazimierz Potocki. Otrzymywali za to minimalne zarobki, z których potrącano ponad połowę na utrzymanie kadry oficerskiej, umundurowanie i opiekę lekarską. Mieszkali w zniszczonych barakach po byłych niemieckich obozach dla jeńców sowieckich, dawnych stajniach lub namiotach, często bez pościeli i bieżącej wody.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo e-Wyszogrod.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do