
Artykuł i jego kontynuację dedykujemy niezwykłemu Kapłanowi, wspaniałemu Nauczycielowi i Wychowawcy młodzieży, dobremu Pasterzowi swojej parafii, KSIĘDZU KANONIKOWI WALDEMAROWI NOWAKOWI.
W poszukiwaniu miejsc niezwykłych zapraszamy dziś Państwa do Smoszewa, oczywiście... nad Wisłą. Drugie Smoszewo jest bowiem w Wielkopolsce niedaleko Krotoszyna, a trzecie obecnie Smarzewo koło Sierpca. Pochodzenie ich nazwy pozostaje tajemnicą. Być może ma charakter odosobowy –(od imienia Smaszcz), a może topograficzny. Nie udało nam się znaleźć słowa w staropolszczyźnie, które dało początek naszej miejscowości). Może jakimś tropem być fakt, że we wszystkich tych miejscowościach archeolodzy znaleźli cmentarze prehistorycznych kultur…?
Smoszewo urzeka swoim pięknym położeniem, historią i ludźmi,którzy przez wieki ją tworzyli.
Pierwsi znani nam z badań archeologicznych osadnicy w Smoszewie pojawili się 3 tyś. lat przed naszą erą. Należeli do pierwszych neolitycznych kultur rolniczych nazwanych od charakterystycznego kształtu naczyń lepionych ręcznie: amfor kulistych i pucharów lejkowatych. Groby tych kultur odnaleziono w Smoszewie w II połowie XIX wieku dzięki ówczesnemu właścicielowi Janowi Zielińskiemu, który ,,archeologią mocno się zajmował". Jego zamiłowanie i odkrycie doceniło w 1887roku Towarzystwo Archeologiczne Krakowskie, mianując go swym członkiem honorowym.
Walory przyrodnicze: dość dobre i lekkie gleby, bliskość wody (Wisła i uchodząca do niej struga), izolowane wysokimi parowami wzgórza czyniły to miejsce szczególnie atrakcyjnym dla kolejnych fal osadników. Prawdopodobnie centrami osadnictwa w Smoszewie były dwa bliźniacze wzgórza: kościelne i cmentarne, które rozcina starożytny trakt nadwiślański biegnący od Zakroczymia w kierunku Wyszogrodu. Opada on karkołomnym zjazdem od Smoszewa, a jeszcze bardziej od Wólki Przybójewskiej na dno szerokiego parowu, którym płynie struga.
Jeśli ktoś chciał przed wiekami kontrolować tę drogę to nie mógł znaleźć lepszego miejsca.
Poza tym jest to jeden z najbardziej urokliwych zakątków Smoszewa o każdej porze roku.
Polecamy! Zjazd rowerem... na własne ryzyko...!
Pierwsza historyczna wzmianka o Smoszewie (Smosewo) pochodzi z 1294r. Biskup płocki Tomasz poświadcza wówczas, że 4 XI 1252r. poświęcił kaplicę św. Małgorzaty w Nowym Dworze (dzisiaj Mazowieckim) na której utrzymanie ma być przeznaczona dziesięcina ze wsi Smoszewo należącej do wojewody mazowieckiego Jana herbu Nałęcz .
Jan jest przedstawicielem mazowieckiej gałęzi, bogatego i wpływowego rodu wielkopolskich Nałęczów – właścicieli Nowego Dworu i Leżenic w ziemi Czerskiej.
Wpływy rodu Nowodworskich znacznie wzrosły w II połowie XIV wieku, kiedy wnuk wojewody Jana Dobrogost z Nowego Dworu, doktor praw po studiach w Padwie został kanclerzem księcia mazowieckiego Siemowita IV, a potem za jego wstawiennictwem biskupem poznańskim 1384r. i arcybiskupem gnieźnieńskim w 1394-1401r.
Warto dodać, że to nasz krajan jako bp poznański uczestniczył razem z królową Jadwigą w misji chrystianizacyjnej na Litwie w 1387r.
To jemu Nowy Dwór zawdzięcza otrzymanie od księcia Siemowita III praw miejskich w 1374r.
Rok wcześniej w 1373 mamy informacje o nowych właścicielach Smoszewa. Oto Siemowit III książę całego Mazowsza „zważywszy na wierną służbę swoich rycerzy Stanisława z Chociszewa i Goławina oraz Dzierżka z Miączyna” przenosi posiadane przez nich części w Smoszewie na prawo Chełmińskie, którym cieszy się już miasto Zakroczym (jest to pierwsza historyczna wzmianka o prawach miejskich Zakroczymia) i uwalnia ich kmieci od wszystkich podatków należnych księciu oraz od sądów książęcych i kasztelańskich.
Kiedy i dlaczego Smoszewo przeszło z rąk nowodworskich Nałęczów do Łabędziów miączyńskich, nie jesteśmy w stanie powiedzieć. Pewnym jest jednak, że w ich władaniu pozostało aż do II połowy XVII wieku. W obrębie rodu Łabędziów wyodrębniły się na tych terenach trzy jego gałęzie biorące nazwiska od głównych posiadłości: Miączyńscy, Goławińscy i Smoszewscy.
Z fundacji Łabędziów, być może wyżej wspomnianych Stanisława i Dzierżka powstał w 1385 roku kościół smoszewski. Erygował go biskup płocki Ścibor z Radzymina. Kościół pod wezwaniem św. Mateusza Apostoła i Ewangelisty stał się również centrum powstałej wówczas parafii, w skład której weszły wsie: Smoszewo, Mochty, Trębki Małe. Ponadto biskup Ścibor uposażył nowo powstaną świątynię w dziesięciny z Noskowa i Trębek Małych. W 1386 roku Wszebor ze Skrzynna i Małego Miączyna (Miączynka) potwierdził, że dziesięcina z Kawęczyna (części Wólki) płacona niegdyś klasztorowi czerwińskiemu należy się teraz Wojciechowi, plebanowi w Smoszewie.
Warto zwrócić uwagę, że św. Mateusz jest patronem celników i urzędników podatkowych oraz straży granicznej. Może to wskazuje, że w Smoszewie istniała przed wiekami komora celna przy przeprawie przez Wisłę.
W 1425 roku Borzym z Klwowa w woj. Sandomierskim sprzedał całą swoją część w Smoszewie Piotrowi z Prawkowic z woj. Sieradzkiego. Być może ów Piotr jest tożsamy ze słynnym Piotrem Duninem z Prawkowic herbu Łabędź, dowódcą polskich wojsk zaciężnych w wojnie trzynastoletniej, pogromcą krzyżaków w bitwie pod Święcinem w 1462 roku oraz starostą malborskim w latach 1478-1484.
W 1442 roku Mikołaj ze Smoszewa sprzedał całą swoją ojcowiznę, to jest trzecią część całej wsi Stanisławowi z Janowa za 113 kóp groszy praskich (to jest około 25 kilogramów srebra). W ten sposób Łabędziowie zaczęli z wolna tracić monopol na posiadanie Smoszewa.
W XVI wieku część wsi przeszła w ręce Piotra Krajewskiego – żupnika (urzędnik królewski handlujący solą) zakroczymskiego jako nadanie królowej Anny Jagiellonki. Przez mariaż Wacława Lasockiego z jego córką Jadwigą, Smoszewo wraz z Mochtami i Gumowską Wolą (obecnie Wólka Smoszewska), trafiło na 150 lat w ręce rodziny Lasockich herbu Dołęga - „znakomitej domowemi i publicznymi cnotami familii”. Rodzina wywodziła się z Lasocina w ziemi wyszogrodzkiej skąd wzięła też swoje nazwisko. Należeli oni do mazowieckiej arystokracji piastując liczne urzędy ziemskie, dworskie i koronne, które obok posagów ich żon powiększały zamożność rodu. Spośród kolejnych potomków Wacława do największych zaszczytów doszedł jego syn Ludwik Antonii, urodzony w 1655 roku w Smoszewie. Był on sekretarzem króla Jana Sobieskiego. Pod jego komendą jako walczył jako major wojsk koronnych walczył pod Wiedniem i Parkanami w 1683 roku. W sześć lat później otrzymał on z rąk królewskich nominację na pułkownika wojsk koronnych.
Wacław i Ludwik Antonii Lasoccy należeli niewątpliwie do najbliższego otoczenia królów: Michała Korybuta Wiśniowieckiego i Jana Sobieskiego, stąd zapewne wzięła się rodowa klechda o częstych pobytach w dworze w Smoszewie dwóch władców. Wiśniowiecki miał ponoć osobiście sadzić drzewa w otaczającym dwór parku, a Jan III „polując ze świtą dworzan, w dzisiejszej puszczy Kampinos i w jego pięknym ogrodzie obiadował”. Po śmierci Ludwika Smoszewo trafiło w ręce jego drugiego syna Dymitra Demetriusza – wojskiego, miecznika, cześnika, posła i pisarza ziemskiego zakroczymskiego. Po nim Smoszewo odziedziczył w 1754 roku Zygmunt Lasocki i jego małżonka Józefa Łaźniewska z Obór, dziedziczka Chociszewa. W 1817 roku majątek smoszewski przeszedł w ręce ich syna Jana – prefekta Departamentu Łomżyńskiego. Z małżeństwa z Julią Oborską miał Jan dwie córki – Annę i Paulinę. W 1839 roku Paulina wyszła za mąż za Wincentego Józefa Gadomskiego herbu Roland. Dwadzieścia lat później dobra smoszewskie na licytacji nabył od pozostałych spadkobierców Jan Zieliński herbu Świnka, który poślubił wcześniej córkę Wincentego i Pauliny – Annę Marię. Jan Zieliński, gruntownie wykształcony, absolwent Instytutu Agronomicznego w Marymoncie „obdarzony od Opatrzności wyższemi zdolnościami, we wszystkich gałęziach nauk pracował z zamiłowaniem. Jako rolnik był wysoko wykształconym, pisywał wiele do pism rolniczych i był ich stałym korespondentem, a na wystawach rolniczych sędzią. Mechanika i inżynieria nie były obcemi, toteż sąsiadów zasilał swemi radami przy zakładaniu fabryk, a częstokroć sam plany robił i wykonania pilnował. Pasiekę u siebie założył, pszczelnictwa wszystkich wyuczył. Archeologią mocno się zajmował.”
Jan doprowadził dobra smoszewskie do rozkwitu. Dobra liczyły ogółem 1356 mórg (759 hektarów) i były podzielone na dwa folwarki: Smoszewo liczyło 601 mórg (336 hektarów), były tu trzy budynki murowane i szesnaście drewnianych, folwark Borzewo liczył 755 mórg (422 hektary), jeden budynek murowany i cztery drewniane. Niestety po śmierci Jana Zielińskiego cały jego majątek to jest Smoszewo, Wólka Smoszewska, Mochty oraz folwark Borzewo z powodu długów zostało sprzedane w drodze przymusowej licytacji w 1889 roku. Na szczęście dobra nabył syn Jana Jan Ignacy Józef Zieliński. W 1898 roku dobra te nabył Ignacy Jaworowski herbu Lubicz, właściciel sąsiednich Trębek. Po jego śmierci przez następne dziesięć lat (do 1936 roku) w majątku Smoszewo gospodarował jego syn Wiktor. Majątek znacznie się skurczył w stosunku do poprzednich rozmiarów, liczył zaledwie 504 hektary. W 1938 roku, nowy właściciel Smoszewa, senator Aleksander Hejman – Jarecki, Prezes Związku Przemysłu Włókienniczego w Państwie Polskim wybudował dzisiejszy dwór w Smoszewie, którym nie cieszył się zbyt długo gdyż w momencie wybuchu II wojny wyemigrował do Francji. Po wojnie znalazł schronienie w Australii, gdzie zmarł w 1966. Więcej informacji o powojennych losach smoszewskiego dworu i urodzie jego parku zamieścimy w kolejnym artykule.
Tymczasem powróćmy do dziejów smoszewskiej parafii…
Wizytacja biskupia z marca z 1599 roku mówi o nowym drewnianym kościele. Być może była to przynajmniej już druga świątynia w tym miejscu. Kościół nadal był pod wezwaniem św. Mateusza, natomiast patronem parafii był św. Maciej Apostoł. W ołtarzu był rzeźbiony tryptyk, który przedstawiał Najświętszą Maryję Pannę oraz św. Piotra i Pawła. Dwa ołtarze boczne były poświęcone św. Katarzynie i św. Krzyżowi. W latach 1758-1760 z fundacji Zygmunta i Marii Lasockich został ufundowany nowy kościół o wymiarach 18 metrów długości na 8 szerokości. Kościół był budowlą orientowaną, konstrukcji zrębowej z zewnątrz oszalowany. Węższe prezbiterium zamknięte było trójbocznie na tzw. łamany węgiel. Dach pokryty był gontem, na kalenicy umieszczona była czworoboczna wieżyczka na sygnaturkę. Za wizytacji biskupiej w 1775 roku dowiadujemy się, że „Świątynia jest w dobrym stanie, dach z gontu nowy, z wyjątkiem miejsca nad ołtarzem św. Barbary, gdzie przecieka i wymaga naprawy.” W kościele znajdowały się cztery ołtarze. W głównym był obraz Matki Bożej Niepokalanie Poczętej. Nad nim znajdował się obraz św. Mateusza. Ołtarz miał nadany przywilej odpustu za duszę zmarłych. W ołtarzach bocznych były obrazy św. Antoniego z Padwy - ozdobiony srebrną koroną oraz św. Józefa i św. Barbary. Wszystkie ołtarze nie były konsekrowane, a jedynie poświęcone. Przy ołtarzach było kiedyś 15 srebrnych wotów, z których pozostały tylko dwa. Monstrancja wraz z krzyżem i trzynastoma wotami została zabrana do Zakroczymia. Wśród wyposażenia kościelnego wspomniana została również… żelazna kuna umocowana przy drzwiach głównych, w którą zakuwano i wystawiano na widok publiczny poddanych smoszewskich za różne przewinienia. Akt wizytacji z 1775 roku podaje, że do komunii wielkanocnej przystępuje tylko 120 wiernych. We wsi Mochty nie było wtedy ani jednego mieszkańca. Dwadzieścia osób było innego wyznania – prawdopodobnie to koloniści niemieccy wyznania luterańskiego. W parafii mieszkało tylko dziesięciu żydów, którzy praktyki religijne sprawowali w synagodze w Wyszogrodzie, tam też chowali swoich zmarłych. Parafia nie posiadała wówczas spisanego inwentarza, a ówczesny proboszcz ks. Kazimierz Grotowski, który objął parafię sześć lat wcześniej, nie przejął nic od swego poprzednika z wyjątkiem... niemlecznej krowy.
Z powodu małej liczby wiernych oraz odebrania należnych kościołowi dziesięcin z Noskowa i Trębek Małych słabnącej ofiarności kolatorów, proboszcz smoszewski klepał przysłowiową biedę. Plebania nie nadawała się do zamieszkania, z powodu braku możliwości i środków na jej remont. W związku z tym proboszcz mieszkał „w małym domku bardzo zaniedbanym”.
Cmentarz parafialny znajdował się wokół kościoła ale nie był ogrodzony. W 1790 roku z powodu spadającej liczby wiernych i trudności w utrzymaniu parafii, przyłączono ją do parafii zakroczymskiej.
Na przełomie XVIII i XIX wieku odzyskała ona na krótko samodzielność.
Śmiertelny cios jej autonomii zadały kampanie napoleońskie 1807 i 1812-1813 roku. Przemarsze wojsk francuskich i rosyjskich, budowa twierdzy modlińskiej i stacjonowanie w niej wojskowych garnizonów zrujnowały parafię smoszewską. W 1814 roku parafię opuścił jej pasterz ks. Jan Sokolnicki, co zupełnie podkopało sens jej dalszego samodzielnego funkcjonowania. Już w 1813 roku władze cywilne wyznaczyły proboszcza chociszewskiego do prowadzenia Akt Stanu Cywilnego wsi Smoszewo. W tym samym czasie mieszkańcy Trębek Małych mieli swoje Akta Stanu Cywilnego przy parafii w Kamienicy. W 1817 roku 14 września w wizytacji biskupiej kościoła smoszewskiego zapisano: „Był dawniej parafialnym, lecz z powodu szczupłej parafii i niedostateczności ludzi, a w szczególności zrujnowanej budowli plebańskiej w czasach wojennych, afiliowany do pobliskiego kościoła chociszewskiego. Kościół drewniany, dachówką pokryty, podłogę drewnianą starą mający, w ścianach nadpruchniały i w dachu potrzebuje reperacji, nieoparkaniony i bez bramy. Cmentarz wokół kościoła na szesnaście łokci (9,6 metra) rozległy, bez parkanu, z krzyżem i kostnicą w dobrym stanie. Ostatnie pochowanie kości było w roku 1811. Dla dzieci osobnego miejsca nie masz. Plebania drewniana, słomą pokryta, w czasie ostatniej wojny nadrujnowana, ma izb trzy z ogrodem jarzynowym. Stajni, obór, spichrza i chlewów nie masz, prócz jednej stodółki niedawno zreperowanej. Te zabudowania w czasie wojny przez wojska rozebrane i spalone. Dom organisty osobny, stary, ma izb dwie.” Ciekawy opis dotyczy ludności parafii: „Wieś Smoszewo - dymów 18, mężczyzn 61, kobiet 50; wieś Mochty Kolonia – dymów dwa, mężczyzn 14, kobiet 10; wieś Trębki Małe – cztery dymy, 18 mężczyzn, 15 kobiet. Katolików razem 140 osób, akatolików 24 osoby, żydów 4 osoby.” Wyposażenie parafii smoszewskiej było niewielkie – składało się z jednej włóki i dwudziestu trzech ziem (29 hektarów). Całość ziemi była podzielona na trzy pola po osiemnaście morgów. Z inwentarza żywego proboszcz dysponował tylko dwoma wołami. Uposażenie ledwo wystarczało na opędzenie podstawowych potrzeb związanych z utrzymaniem kościoła i proboszcza. Parafia Smoszewo była od tej pory filią parafii chociszewskiej aż do 1969 roku. Msze święte były odprawiane przez proboszczów chociszewskich oraz kapelanów przez nich sprowadzanych. Często Msze Święte odprawiali księża kapucyni z Zakroczymia. Szczęśliwie w 1915 roku kościół nie został spalony przez Rosjan. W 1937 roku część wyposażenia kościelnego właściciel Smoszewa przekazał do klasztoru OO. Kapucynów w Zakroczymiu. Mimo decyzji kurii biskupiej przekazane utensylia nie wróciły do macierzystej parafii. W czasie II wojny światowej Niemcy urządzili w kościele magazyn i warsztaty rzemieślnicze i poważnie go uszkodzili. W latach 1949-52 kościół podniesiono na nowy fundament, zbudowano prowadzące do niego schody, oszalowano nowymi deskami z zewnątrz, naprawiono dach i wieżyczkę, w której znajdowała się sygnaturka. W tym samym czasie założony nowe okna i piorunochron. W 1955 roku kościół został ogrodzony nowym parkanem ze sztachet ruchowych, dwa lata później doprowadzono do kościoła elektryczność.
1 grudnia 1969 roku, zgodnie z wcześniejszą decyzją biskupa płockiego Bogadana z 11 października, przywrócono niezależność parafii smoszewskiej „przyłączając do niej wioski – Smoszewo, Wólkę Przybójewską, Wygodę, Miączynek (bez domów przy szosie płockiej) i Goławin (do mostu na szosie), przyłączono też Emolinek oraz Mochty Smok. Pierwszym quasi proboszczem zostałem ja – ks. Waldemar Nowak z obowiązkiem zamieszkania przy parafii smoszewskiej w odpowiednim czasie.” „Zdecydowana większość mieszkańców przyjęła decyzję biskupa z wielką radością. Jednak pewna grupa parafian była przeciwna podziałowi parafii Chociszewo. Po licznych prowokacjach i zastraszeniach doszło do najgorszego. W dniu 8 sierpnia 1971 roku kościół w Smoszewie został podpalony. Tego niedzielnego popołudnia drewniana świątynia przestała istnieć. Było to niezwykle dramatyczne przeżycie dla ks. Nowaka i jego parafian.”
O tym jak pod przewodnictwem swojego niezwykłego proboszcza społeczność parafii Smoszewo wzniosła nową świątynie napiszemy w kolejnym artykule, do którego wiedzę i materiał ilustracyjny będziemy czerpać z jeszcze jednego niezwykłego dzieła ks. Waldemara Nowaka – prowadzonych przez niego kronik parafialnych.
Autorzy:
Agata Świętochowska
Patrycja Włodarska
Paweł Kurpiewski
Dariusz Umięcki
Autorzy zdjęć:
Ks. Waldemar Nowak (zdj. archiwalne)
Patrycja Włodarska
Paweł Kurpiewski
Agata Świętochowska
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Wspaniałe pomieszanie z poplątaniem...
Tego nie da się czytać.
To kto podpalił?
Witam, z tego co znam moją historię odzinną to kościół pomagał odbudowywać mój pra-dziadek, Zygmunt Kuczera. Czy posiadają Państwo jakieś informacje o nim? Proszę o kontakt: [email protected]