Reklama

Dariusz Kacprzak: Chcemy uczestniczyć w demokracji

Z Dariuszem Kacprzakiem pełnomocnikiem Bezpartyjnych i Samorządowców ds. wyborów do Senatu rozmawia Łukasz Perzyna

- Czym kierują się Bezpartyjni i Samorządowcy, zapowiadając wystawienie stu kandydatów do Senatu, jaka jest główna przesłanka Waszej decyzji?

- Chcemy uczestniczyć w demokracji. Wyboru nie da się ograniczyć wyłącznie do dwóch zwalczających się stron, czyli do rządzących i opozycji. Oceniliśmy, że nasz program i doświadczenie stają się atutem. Najważniejszym jednak jest nasz racjonalizm i doświadczenie samorządowe. Senator Wadim Tyszkiewicz, reprezentujący „Pakt Senacki”, nie powinien mieć do nikogo pretensji, że korzysta się z biernego prawa wyborczego, przysługującego w wypadku wyborów do Senatu każdemu, kto ukończył 30 lat. Jednak akurat w naszym wypadku takie żale formułuje i pod płaszczykiem walki o demokrację ogranicza ją dla swoich oraz jego ugrupowania korzyści politycznych. Dla mnie dalece istotniejsze pozostaje to, co powiedział na kongresie w Mikołajkach lider Bezpartyjnych i Samorządowców oraz prezydent Lubina Robert Raczyński: rośnie frekwencja w wyborach, co stanowi zjawisko doskonałe i optymistyczne ale równocześnie maleje liczba chętnych do kandydowania, co już karze się zastanowić nad kondycją demokracji i samego procesu wyborczego. Tym silniejsza demokracja im więcej osób może kandydować w wyborach. My, Bezpartyjni i Samorządowcy chcemy aby nasi obywatele mieli większy i lepszy wybór gdy dostaną kartę do głosowania do swoich rąk.

- Dzieje się tak dlatego, że ludzie nie wierzą, że ich zaangażowanie coś zmieni w polskiej polityce?

- Z pewnością warto powalczyć o to, żeby im tę wiarę przywrócić.

- W takim razie spytam: dlaczego akurat samorządowcy mają to robić? Przecież mają własne poletko do uprawiania, to dla nich najważniejsze, Małe Ojczyzny?

- Każdy głos wrzucony do urny wyborczej ma znaczenie i my to dostrzegamy. Poprzez swoją codzienną pracę na rzecz naszych mieszkańców zdobywamy przychylność lub dezaprobatę. Czujemy, że możemy ten nasz samorząd zmieniac bo mamy doświadczenie i kompetencje. Niestety, nasza kreatywność i pasja dbania o dobro wspólne są zabijane - władze centralne wprowadzają mechnizmy ustawowe w samorządach ograniczające budżety gmin i powiatów a to prowdzi do uzależniania nas od działań rządu, zbyt często podejmującego uznaniowe i polityczne decyzje.

- To nakładanie samorządom finansowej smyczy?

- Nazwałbym to nieco bardziej elegancko próbą prowadzenia nas na ekonomicznym sznurku przez rząd i jego administrację. Tam, gdzie rząd widzi opozycję albo samorządowców po prostu od niego politycznie niezależnych - środków nie daje lub daje niewspółmiernie mało. Nie jest to tylko domena rządu gdyż podobne mechanizmy stosowane są w Warszawie gdy dzielone są środki finansowe dla poszczególnych dzielnic. Dlatego warto wrócić do źródeł polskiej samorządności i powtórzyć znane ale może zapomniane hasło: „Samorządność, samodzielność, samofinansowanie”. Niezależności i sprawności nie da się oddzielić, gdy mówimy o gospodarzach Małych Ojczyzn. 

- Jak to przeprowadzić w praktyce?

- Chcemy upomnieć się o to, żeby wójt, burmistrz czy prezydent miasta zyskali rzeczywistą swobodę działania dla dobra mieszkańców. Bo to oni wiedzą najlepiej, czego potrzeba ich wyborcom. Budujemy program, który sprawi, że samorząd nie będzie głównym pokrzywdzonym, jak po niedawnych zmianach podatkowych. Bo to, co się stało, oznacza po prostu krzywdę dla mieszkańców. Zaproponujemy zmiany w zakresie składki ZUS - chcemy ulżyć małym i średnim przedsiębiorcom, doprowadzając do jej dobrowolności. Nie zbuduje się dobrobytu państwa na przymusie, tłamszeniu tych, co tworzą miejsca pracy i wzrost gospodarczy. Inaczej niż władza centralna, w przedsiębiorcach widzimy sojuszników i partnerów. Popieramy ich dążenia do odbudowania Powszechnego Samorządu Gospodarczego, jaki przed wojną istniał w Polsce, ale po 1945 r. gdy próbował się odnawiać, zniszczyła go biurokracja komunistyczna. I nawet kolejna zmiana ustrojowa nie przyniosła jeszcze jego reaktywacji. 

- Prospołeczne korekty nie wystarczą, trzeba doprowadzić do zmiany filozofii rządzenia? 

- W trakcie kongresu w Mikołajkach osoba z tak odległej Nowej Zelandii przypomniała zasadę, że w demokracji zwycięzca nie bierze wszystkiego. Nie wolno mu tego robić. Tymczasem u nas, w prawie wyborczym, dotyczy to zwłaszcza sposobu przeliczania głosów na mandaty w wyborach samorządowych, zaznacza się tendencja do podnoszenia progu wyborczego. Korzystna oczywiście dla głównych ugrupowań. I okazuje się, że chociaż próg oficjalnie wynosi 5 proc głosów, to zdarza się, że zdobędzie się nawet więcej, np. 12-15%, ale mandatów to nie daje. W opisie tej prawidłowości zawiera się część odpowiedzi na pytanie, po co samorządowcy niezbędni są w parlamencie. Na razie bowiem nikt w obecnym Senacie, w Sejmie zresztą też, nie próbuje tego zmienić. 

- Chociaż obecny Pakt Senacki ugrupowań opozycyjnych, ale w Senacie mających większość, stanowi powtórzenie porozumienia, zawartego przed 4 laty?

- Widać już, że w pracach nad nim nie uwzględnia się przedstawicieli wielu, może mniejszych, ale ważnych środowisk. Niedawno zawarty sojusz Porozumienia z AgroUnią nie został do Paktu Senackiego dopuszczony. Chociaż inicjatorzy nowej formacji chcieli z nim współpracować. Tak też jest i z Bezpartyjnymi i Samorządowcami. Za to "Tak dla Polski!", formalnie pozostające partnerem Paktu Senackiego, to wyłącznie zwolennicy Platformy Obywatelskiej. Widać, że wszystko dzieje się... w sosie własnym. Idąc tą drogą, zmieni się niewiele. 

- To jednak dla Was ambitne zadanie: zgłaszać komplet kandydatów do Senatu?

- Ale też naturalna konsekwencja decyzji o samodzielnym starcie Bezpartyjnych i Samorządowców w wyborach do Sejmu. Skoro polski parlament ma dwie izby, obie warto spróbować naprawić i odmienić. Senat należy przywrócić obywatelom. Nie wystarczy, żeby pozostawał izbą refleksji, jak go się czasem nazywa.  Senat powinien kreować. Skoro ma inicjatywę ustawodawczą, musi budować nowe rozwiązania. Nie tylko stawać się miejscem faktycznej emerytury dla zasłużonych polityków. 

- To kogo Bezpartyjni i Samorządowcy zgłoszą do Senatu?

- Chciałbym, żeby znalazły się w jego składzie osoby młodsze, w wieku 30-45 lat. Na kartach do głosowania znajdą się samorządowcy, ale także przedsiębiorcy i bezpartyjni z różnych naprawdę niezależnych i twórczych środowisk. Minimum 25 procent naszych kandydatów stanowić będą kobiety. O przedsiębiorcach już trochę rozmawialiśmy, wiąże się z nimi pewien paradoks, skoro to oni ciągną do przodu gospodarkę, ale na listy wyborcze partii politycznych nie są zwykle dopuszczani. Sami się tam nie garnęli, nie widząc w zawodowych politykach szczerego i obliczalnego partnera. Z samorządowcami łatwiej im o porozumienie. Bo opowiadamy się za wspólnotą, znamy praktyczną stronę gospodarki.

- Dobry wynik i uzyskanie senackich mandatów oznacza dla samorządowców nie tylko uznanie i wpływ na politykę ogólnokrajową, tworzenie ustaw - ale także pożegnanie z Małymi Ojczyznami, którymi zarządzali. Zawiera się w tym pewien paradoks?

- Skoro polityka krajowa wtrąca się do samorządu i po prostu wiele spraw na co dzień nam utrudnia - nie widzę powodu, by samorządowcy nie mieli zająć się polityką krajową, żeby zlikwidować trapiące nas bariery. Włodarze lokalni i regionalni mają przygotowanych następców. Nie dostrzegam więc problemu w tym, że swoje stanowiska dobrych gospodarzy opuszczą, obejmując parlamentarne mandaty. Na pewno nie jest tak, żebyśmy w samorządzie cierpieli na brak ludzi zdolnych. Młodzi wnoszą nową krew, świeże spojrzenie, dostrzegam to z przyjemnością również u nas w urzędzie na Pradze-Północ...

 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Więcej Czarnka! - niezalogowany 2023-04-12 01:45:04

    Boże pozwól bym w potrzebie, gdy ojczyzna mnie zawoła, zamiast piersi wypiął d, Ukraina nie jest moja

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • iracka wolność - niezalogowany 2023-04-12 01:45:37

    ukraińska wolność

    • Zgłoś wpis
  • Weapons of Mass Destruction - niezalogowany 2023-04-12 01:46:39

    intratne kontrakty przy odbudowie Iraku / intratne kontrakty przy odbudowie Ukrainy

    • Zgłoś wpis
  • W Polsce umowa jest g warta - niezalogowany 2023-04-12 01:47:30

    Czy Kaczor okiwa Unię i Chiny przy odbudowie U kra i ny

    • Zgłoś wpis
  • Co dalej? Kogo popieramy? - niezalogowany 2023-04-16 16:05:35

    Lepiej wspierać Ukrainę bronią, a może i mobilizacją niż importem zboża? Skoro mamy gdzieś UE i stanowisko Komisji, to po co nam tyle wyrzeczeń przez wsparcie Ukrainy. Przecież zdaniem rządu wszystkie nasze problemy, począwszy od ceny prądu są "przez Putina". Poparcie społeczne dla zaangażowania w "ukraińską wolność" od samego początku nie było 100%, a to, które jest nie wynika przecież z pacyfizmu i niechęci do jakiejkolwiek agresji militarnej, których nie wolno tolerować niezależnie od racji politycznych. Chodzi tylko i wyłącznie o politykę: o poglądy, przewidywania, nastawienie, oraz oczekiwania na np. "intratne kontrakty przy odbudowie Ukrainy", poprzednio "przy odbudowie Iraku". Chodzi o bilans zysków i strat. Zupełnie jak z 500+, 13 emeryturami itp. Jeśli "wszystko przez Putina" - wszystkie straty, wszystkie uciążliwości, a nie boimy się presji UE, którą razem z Węgrami mamy gdzieś - niezależnie od dopłat, innych korzyści i jednoznacznej litery prawa, to dlaczego mamy przejmować się Putinem, Ukrainą i mieć z tego same dotkliwe straty i żadnych realnych korzyści - wymiernych politycznie dla poszczególnych obywateli - którzy od lat głosują brzuchem: kierując się wyłącznie swoją indywidualną, osobistą perspektywą. Co my z tego mamy, każdy z nas? Poczucie bycia po słusznej stronie? Zwycięstwo reprezentacji Polski na Mundialu dałoby nam takiej dumy dużo więcej. Żeby rządzący nie obudzili się za chwilę z ręką w przepełnionym przez samych siebie nocniku, z tym swoim "wszystko przez Putina" i "w nosie z Unią Europejską". Kogo popieramy naprawdę?

    • Zgłoś wpis
  • Jedz, pij, popuszczaj pasa - niezalogowany 2023-04-16 17:13:01

    Byle nie narazić się wyborcom - rolnikom. Sprzedawać broń Ukrainie, niech się dowolnie wykrwawi, liczyć na wyłączność pośrednictwa w relacjach Rosja - UE i "intratne kontrakty" przy odbudowie tego, co z Ukrainy zostanie, póki co nie popełniać żadnych błędów, bo wszystko, począwszy na cenach i ratach - przez Putina i symulować silne rządy stawające okoniem UE. Na ile to wszystko realne i dalekowzroczne? Pod latarnią najciemniej

    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo e-Wyszogrod.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do