
Farma wiatrowa - recepta na skłócenie mieszkańców
Schemat postępowania jest zawsze taki sam. Na początku inwestor pojawia się w gminie. Wielokrotnie wybór gminy nie jest przypadkowy a wizyta poprzedzona jest wsparciem"ważniejszych decydentów", którzy przygotowują korzystny grunt do dalszych rozmów z urzędnikami gminnymi. Następnie odbywają się "negocjacje": ile i kto może na tym zarobić. Gdy strony dojdą do porozumienia następuje działanie na kilku płaszczyznach:
1. Poszukiwanie miejsc pod lokalizacje turbiny wiatrowej.
Układ jest prosty 20-30 tys zł rocznie za kawałek ziemi pod turbinę sprawia, że w pierwszej kolejności oferta kierowana jest "do swoich". Jeżeli się nie da, wtedy turbinę można posadowić na gruncie sąsiada. Sąsiad się zgodzi bo jak odmówić - przecież to "zdrowe" i "ekologiczne", a "swój" weźmie dolę za to że śmigło wiatraka będzie przechodziło nad jego polem.
2. Kabel pomiędzy turbinami.
I rozpoczyna się "podróż" wysłannika inwestora, który chodzi od domu do domu właścicieli pól leżących na linii przebiegu kabla. Czemu nie chcesz się zgodzić? - pyta wysłannik rolnika. Wszyscy się zgodzili, tylko ty się nie zgodziłeś - przekonuje za każdym razem. I oferuje od 300zł wzwyż. Jak się rolnik opiera i sprawa kierowana jest do sądu to inwestor gotowy jest zapłacić nawet 10tys zł.
3. Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennnego
Niezbędny element do budowy farmy wiatrowej. Urzędnicy gminni przygotują projekt a radni zagłosują. I podniosą radni ręce do góry. Za czym głosujesz? Nie wiem, wszyscy podnoszą to i ja podnoszę - odpowie większość radnych. Pozostali wiedzą, przecież wiedzą "w co się kręci".
4. Działania marketingowe
Koniecznie trzeba zadbać o dobry wizerunek inwestora. I zaczyna się coś na wzór tzw. "kiełbasy wyborczej". Ogłoszenia w gminnych biuletynach informacyjnych o samych "korzyściach" dla mieszkańców, życzenia świąteczne od inwestora dla mieszkańców, piękne obrazki wiatraków i oczywiście uśmiechnięte dzieci. Nie można zapomnieć o dzieciach. Kupuje więc inwestor trochę paczek z prezentami dla dzieci, może jakiś instrument muzyczny do szkoły - niech sobie dzieci pograją jak im będą turbiny szumieć w trakcie lekcji (ale o tym później). Dni gminy - obowiązkowe stoisko inwestora. Wszystko jest takie "piękne" i utrwalone na zdjęciach.
5. Decyzja środowiskowa
Skoro mieszkańcy zostali zasypani lawiną informacji o wyłącznych "korzyściach" płynących z farmy wiatrowej, urzędnikom gminnym pozostał do wykonania już tylko jeden krok - wydać decyzje środowiskową. Inwestor składa wniosek a wójt / burmistrz rozpoczyna postępowanie. Ogłoszenia gminne w internecie bo przecież każdy rolnik nie robi nic innego jak tylko śledzi na bieżąco zawarte tam informacje. Później urzędnik gminny zawsze może powiedzić "ogłaszaliśmy, informowaliśmy". Tylko naród taki "ciemny" i nic nie rozumiał ale to nie nasza wina przecież ogłaszaliśmy. Czasem okazuje się, że naród nie jest taki "ciemny" i ma swoje zdanie. Na to urzędnik też znajdzie sposób - zbierze wnioski mieszkańców, opisze a potem stwierdzi ... "wnioski nie zasługiwały na uwzględnienie". Nieważne, że podstawowy dokument zwany raportem oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko wykonywany został przez "specjalistów" na zlecenie i pieniądze inwestora. Dla urzednika gminnego nie jest to powód do wysunięcia przypuszczeń, że raport może być stronniczy. Nieważne co jest napisane, najważniejsze że dokument jest bo ... można wydać decyzje. Przecież już na początku obiecano, że farma powstanie, to żadni mieszkańcy w tym nie przeszkodzą.
Krajobraz po bitwie
Wraz z kolejnymi wyborami gminni decydenci odchodzą pozostawiając po sobie zgliszcza "ekologicznej" inwestycji. Praktycznie każdy dzień przynosi argumenty obalające mit "przyjaznych" farm wiatrowych.
Mit zasilenia gminnej kasy z tytułu podatków - pamiętajmy, że podatek nie jest naliczany od całej turbiny a jedynie od jej "najtańczego" elementu. Podatek naliczany jest od wartości księgowej, która corocznie wskutek amortyzacji jest pomniejszana. Po 10 latach nie przedstawia już jakiejkolwiek wartości w rozumieniu księgowym tym samym nie ma żadnego podatku. Wyższe wpływy z podatków w pierwszych latach funkcjonowania turbiny automatycznie zmniejszają subwencje - rachunek wychodzi "na zero" i gmina finansowo nic nie zyskuje.
Mit ekologicznej inwestycji - już wiadomo, że nie o żadną ekologię chodzi tylko o potężne pieniądze dla inwestorów. Wzrost liczby turbin wiatrowych powoduje automatyczny wzrost liczby elektrowni węglowych, które muszą pracować (i dymić) aby zapewnić prąd gdy wiatr przestaje wiać.
Mit taniego prądu - prąd z przemysłowej turbiny wiatrowej to prąd dwukrotnie droższy. Inwestor oprócz opłaty za produkcje prądu otrzymuje z naszych podatków drugie tyle za "zieloną" energię. Czyli my odbiorcy składamy się na ogromne zyski dla inwestorów, którzy wielokrotnie swoje główne spółki mają poza granicami RP. Czyli każdy ruch śmigieł turbiny wiatrowej przyczynia się do naszego ubóstwa a zarazem bogactwa spółek z Niemiec, Hiszpani i Portugali.
Rolnik bez prawa do ziemi - zgodziłeś się na turbinę to zapomnij, że to twoja ziemia. Zgodziłeś się na dzierżawę na 29 lat, która może zostać automatycznie przedłużona. Inwestor ma prawo pierwokupu. Nie sprzedasz i już nic nie wybudujesz na okolicznej ziemi zarówno ty jak i twoi sąsiedzi.
Rolniku usuń fundament na swój koszt - przeczytaj co inwestor napisał w umowie o fundamencie. Usunie go do metra głębokości, poniżej to już twoje zadanie. A nie jest to "fundamencik" pod dom. To potężny fundament, który musi utrzymać setki ton stojace na nim, głęboki na 3 - 4 metry. A urzędnik gminny przypilnuje żeby "stan środowiska powrócił do stanu sprzed inwestycji".
Wrak turbiny - rolniku to Twój problem - inwestor zbankrutował bo przestało się opłacać "kręcić". Co robi inwestor? - zamyka biuro na klucz i otwiera nową spółkę. A rolnik? - zostaje z wrakiem turbiny na polu. Tylko niech pamięta, że w tym przypadku natychmiast pojawią się odpowiedni urzędnicy i nakażą rozbiórkę turbiny. W razie kłopotów "pomogą" zdemontować - na końcu tylko fakturę do zapłaty dla ciebie zostawią.
Chcesz zbudować dom, sprzedać działkę? - zapomnij. Nie wybudujesz, bo wtedy "te same" normy hałasu już nie pozwolą na budowę domu. Sprzedasz ziemię? To odpowiedz sobie na pytanie: czy ty kupiłbyś ziemię i zamieszkał obok 150 metrowego "wyjca"?
I życie w ciągłym szumie - i będziesz tak żył i umierał w cieniu wiatraka. Rano obudzi Cię szum wiatraka, obudzi pod warunkiem, że zaśniesz bo w nocy jeszcze mocniej "wyjca" słychać. Inwestycja planowana jest na 25 - 30 lat. Dzieci będą się rodzić a dorośli umierać, a turbiny coraz głośniej szumieć. I w nocy i w dzień, i w nocy, i w dzień, i ...
A wieś podzielona i skłócona
Gdyż rozbudzono w części społeczeństwa nadzieje, że inwestor będzie zatrudniał do pracy okolicznych mieszkańców, że wpłyną miliony z podatków na remonty dróg. I część mieszkańców w to uwierzyła a niektórzy zdążyli już nawet policzyć pieniądze za ziemie, którą wydzierżawili pod turbiny. A tu ktoś prawdę o wiatrakach mówi , że faktycznych zysków dla gminy nie będzie, że inwestor budowę i obsługę farmy powierza wyspecjalizowanym podmiotom spoza gminy. Coraz więcej informacji dociera , że nieustanny szum turbin jest zabójczy dla zdrowia. Coraz więcej ukazuje się programów w telewizji gdzie ludzie przedstawiają przerażające prawdziwe opowieści jak żyje się mając farmę wiatrową za sąsiada. Ludzie zaczynają rozumieć jaką krzywdę sąsiadom i sobie wyrządzili oddając ziemie pod turbiny, chcą się wycofać ale inwestor już sądem straszy.
I jak mieszkać we wsi podzielonej, gdzie patrzą złowrogo ci co uwierzyli w obietnice wójta / burmistrza na tych, co starali się zapobiec gminnej katastrofie ? Wieś podzielona i skłócona. I taki obraz na lata pozostawią po sobie "nowocześni" włodarze, którzy zafundowali mieszkańcom gminy wiatrakowe szaleństwo.
Felieton powstał na podstawie raportu Najwyższej Izby Kontroli w sprawie lokalizowania turbin wiatrowych. W raporcie opisano wiele przykładów, które stanowiły podstawę do sformułowania powyższych zapisów. Wszystkich zainteresowanych odsyłamy do tego dokumentu.
Stowarzyszenie Kocham Mazowsze
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
ale głupoty tu piszą to samo całe te stowarzyszenie gada kto to wogóle tu wpuścił?
Na szczęście Polacy szybko wyczuwają co w trawie piszczy, a powinni wreszcie przegonić tych oszustów i naciągaczy od elektrowni wiatrowych!!!!!!!!!!
Tak tak a krowy dają czarne mleko a pszczoły do uli nie mogą trafić. Głupota ludzka nie zna granic !!! Text napisany pewnie przez Jasińskiego( teraz już prezesa Orlenu) czy innego aparatczyka PiS żerującego na ludzkiej niewiedzy i głupocie. Ale nie dziwne nikt tak dobrze nie skłóca ludzi jak PiS i pieniądze a dobro gminy ma w ........ Dziwie się tylko Pawłowi ?!
Adwoce powyższemu wpisowi. Nie wszystkie artykuły i wpisy na portalu e-wyszogrod są moją opinia bądź muszą być zgodne z moimi poglądami. Nie odnoszę się do tego czy się zgadzam z artykułem czy z powyższym wpisem. Proszę tylko o nie przyjmowanie że każdy artykuł to moja wypowiedź. Zachęcam aby na portalu były różne opinie umieszczone, choćby przez komentarze.
Wśród wszystkich argumentów przeciw farmom wiatrowym jest jeden najważniejszy, ludzka zawiść, chęć postawienia na swoim i filozofia skoro ja nie zarobię to nikt na wsi nie może zarobić. Dwaj panowie , którzy jawią się obrońcami wsi od hałasu, mieszkają dwa metry od bardzo ruchliwej szosy, ( z własnego wyboru)wysłuchują setek samochodów na dobę, wdychają kilogramy zanieczyszczeń i wmawiają wszystkim , ze jedyną przyczyną wszystkich chorób są wiatraki. Obłuda , upór, pycha, zawiść i nic więcej.
Widziałem kiedyś reportaż nt. zamieszkiwania w okolicy farmy wiatrowej. Społeczność rzeczywiście długo przyzwyczajała się do "szumu", ale jednak miała świadomość o szkodliwości tradycyjnych źródeł wytwarzania energii. Musimy sobie zdawać sprawę, że Polska ma najgorszą jakość powietrza w Unii Europejskiej pod kątem pyłu i benzopirenu, przy czym ten drugi związek jest silnie rakotwórczy i mutagenny. Dla własnego dobra powinniśmy dać zielone światło dla zielonych inwestycji. PS stwierdzenie, że farmy wiatrowe to nieekologiczne rozwiązania może nie świadczy od razu o "nieczystych" intencjach autora artykułu, ale odbiera mu wartość edukacyjną
W naszej gminie nasz Włodarz jak i Rada Gminy nie zdają sobie sprawy z tego , że jak wejdzie ustawa odległościowa , a wejdzie i to szybciej niż się wszyscy spodziewają , to nastąpi proces dezurbanizacji . W odległości 10 krotnej wysokości turbiny nie powstanie nic , żaden budynek . Jestem ciekawy co wtedy nam mieszkańcom powiedzą i czy będą z siebie dumni ?